“Gdy zapytałem dokąd w noc idzie kompania cała, odpowiedzieli: jeden krok, na Bracką do Turnaua”. Tak jak w piosence grupy Pod Budą, tak i my, jak Piotr Skrzynecki i jego koleżanki, możemy wybrać się na Bracką, do Turnaua. Nowa Prowincja, ulica Bracka 3-5, to kawiarnia mocno kojarzona z krakowskim artystą. Byliśmy tam.
Lokalizacja
Nowa Prowincja mieści się parę kroków od Rynku Głównego na Starym Mieście przy Brackiej, osławionej niegdyś piosenką Grzegorza Turnaua. Dziś, artysta nie mieszka już w centrum miasta, ale kawiarnia należąca do jego rodziny to miejsce w którym czasem można spotkać go w towarzystwie chociażby Jacka Królika lub innych krakowskich sław. Położenie w okolicach Rynku nie jest atutem dla wszystkich zmotoryzowanych. Raz, że nie idzie tu podjechać samochodem, a nawet jeśli zostawimy samochód przy Smoleńsku, to za dzień parkowania trzeba całkiem sporo zapłacić. Co innego nocą…
Lokal przy Brackiej posiada swoją przeładowaną animacjami stronę internetową oraz dość nieudolnie prowadzony fanpage na Facebooku. Dlaczego nieudolnie? O tym dowiecie się w jednym z kolejnych wpisów.
Wystrój i sale
Graciarnia? Stryszek? Pakamera? Artystyczny nieład w starym stylu? Te słowa oddają klimat nieco prowincjonalnej Prowincji. Stare, nieskompletowane krzesła i stoły, pianino, zegary, półki i książki. To znajdziemy na dolnej kondygnacji oraz na antresoli. Kawiarnia posiada jeszcze jedną salę umieszczoną na górze, ale jest to miejsce tak urokliwe, że zasługuje na odrębny wpis. O tym więc kiedy indziej.
Czy lokal jest przyjazny do pracy?
Znalezienie kontaktu w Nowej Prowincji nie powinno stanowić problemu. Gorzej z darmowym Internetem. Podczas ostatniej wizyty udało mi się połączyć jedynie z WiFi zapewnianym przez Netię, za które trzeba oczywiście płacić (4 złote za godzinę, w naszych czasach – złodziejstwo). Na liście dostępnych połączeń zabrakło hot-spota udostępnianego przez Nową Prowincję, ale kiedyś tam był. Nie piszę więc z całą pewnością, że nie ma tu WiFi. Było i miało się dobrze.
Prowincja nadaje się do pracy w godzinach przedpołudniowych. Później ze względu na bardzo niewielkie sale, głosy kawiarnianych gości nakładają się na siebie i mocno przeszkadzają w skupieniu się na pracy. Dodatkowo jest tu dość ciemno, a siedząc na antresoli można się po prostu zagotować. Nie pomaga nawet podwieszony pod sufitem wentylator. Na słowa uznania zasługuje za to czysta i schludna toaleta.
Nowa Prowincja na Brackiej jest dość oryginalnym miejscem i może się podobać. Jeśli ktoś lubi pozorny nieład i nieporządek, odrapane poobklejane plakatami ściany i Grzegorza Turnaua – zakocha się w tym miejscu. W innym wypadku, pierwsza wizyta może okazać się ostatnią.
Menu
Nowa Prowincja od zawsze jest dla mnie synonimem słowa “ciasto czekoladowe z bitą śmietaną”. To jedno z najlepszych pozycji z Prowincjonalnym menu. Poza tym – to co zwykle, ciasta, kawy, herbaty, całkiem niezła gorąca czekolada, napoje alkoholowe, a ostatnio nawet hummus.
Jak na lokalizację (zaraz obok Rynku Głównego), kawiarnia Nowa Prowincja nie należy do najdroższych. Za kawę zapłacimy mniej niż 10 złotych. Podobnie jak za ciastko, filiżankę gorącej czekolady, czy piwo. Krótki wypad na kawę dla dwóch osób można bez problemu zamknąć w kwocie nie przekraczającej 40 złotych.
Obsługa
W Nowej Prowincji często tworzą się naprawdę długie kolejki do baru. Wadą lokalu jest również samoobsługa. Stąpanie po stromych schodkach prowadzących na antresolę, lub przeciskanie się przez tłum zgromadzony w sali na parterze, to zadanie raczej dla osób, które zjadły zęby na przenoszeniu tac. Zwykły śmiertelnik nie da sobie rady z przeniesieniem całego zamówienia. W Prowincji trzeba więc kursować między barem, a stolikiem nawet kilka razy. Ogółem obsługa stoi na średnim poziomie. Prowincja mogłaby pomyśleć nad zatrudnianiem pracowników nieco mniej rzucających się w oczy, w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Podsumowanie
Niezła kawa, wyśmienite ciasto czekoladowe, domowy klimat tego miejsca i możliwość spotkania ulubionych artystów – to bez wątpienia największe zalety Prowincji. Do atutów można zaliczyć też cyklicznie organizowane spotkania z przedstawicielami sztuki. Nie jest to jednak lokal dla każdego. Tłok i niemrawa obsługa to spore wady. Dodatkowo należy pamiętać o tym, że tego typu wystrój nie każdemu przypadnie do gustu. Ja zdążyłem się już przyzwyczaić i czasem tu zaglądam, ale dla kogoś, kto kawiarnie kojarzy raczej ze Starbucksem, nieporządek panujący w Prowincji będzie raził w oczy. Wizytując Kraków warto tu wpaść, bo to typowo krakowskie miejsce, ale do ciągłych wypadów na kawę? Osobiście nie polecam. Zwłaszcza, że palić można jedynie na zewnątrz. W naszej ocenie – 4,5 na 6 filiżanek.
+ Wystrój wnętrza
+ Dobre ceny
+ Dobra kawa i ciastka
+ Sala na piętrze i antresola
– Wystrój wnętrza (to nie pomyłka)
– Brak sali dla palących
– Tłok
– Brak parkingu
– Słaba obsługa