Kilka kroków od kultowego okrąglaka z zapiekankami przy pl. Nowym zlokalizowana jest jedna z najciekawszych, a zarazem najbardziej kiczowatych kawiarni krakowskiego Kazimierza – Mleczarnia. Podobnie jak w Alchemii dominuje tu starodawny styl. Jak Mleczarnia wypada na tle większej konkurentki z Estery?
Wystrój i lokalizacja
Klubokawiarnia Mleczarnia w Krakowie mieści się przy ulicy Rabina Meiselsa 20. Lokal oddalony jest jedynie o kilkadziesiąt metrów od centrum nocnego życia Kazimierza. Mleczarnia nie jest duża – składa się z trzech małych pomieszczeń. Po przeciwnej stronie od wejścia do kawiarni zlokalizowany jest spory letni ogródek. Ciasnotę Mleczarni potęguje duże zagęszczenie stolików, zwłaszcza w “największej” sali.
Wystrój Mleczarni to krakowska kawiarniowa klasyka. Świeczniki, koronkowe obrusy na blatach starych stolików i wiele fotografii pamiętających czasy sprzed II wojny światowej to główne atrakcje kazimierzowskiej Mleczarni. Główną salę zdobi jeszcze niewielki kominek, który nadaje charakteru zimowym wieczorom. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że czegoś jest tu zbyt wiele. Niektóre elementy wystroju nie pasują do siebie i tworzą zgrzyty. Można było pominąć malunki na ścianach. Dla amatorów klasycznych kawiarni dużo ciekawszym miejscem będzie jedna z sal w Alchemii przy Estery. Nie znaczy to oczywiście, że Mleczarnia nie może się podobać, bo może.
Lokal ma swoją ciekawostkę – w ostatniej sali przy niewielkim stoliku w kącie wisi lustro. Nie jest to jednak zwykłe lustro, a lustro fenickie przez które można spoglądać siedząc w toalecie. Tak na marginesie – toaleta w Mleczarni jest jedną z najładniej urządzonych wśród krakowskich lokali. Szkoda tylko, że woda w umywalce zwykle jest zimna, a właściciel oszczędza na ręcznikach papierowych, które pozostawiają na dłoniach niemiły zapach papieru z recyklingu.
W lokalu jest darmowe Wi-Fi, a znalezienie wolnego gniazdka nie powinno sprawiać problemów. Niestety jest tu dość ciemno przez co osoby chcące oderwać się od normalnego rytmu pracy i spędzić dzień w kawiarni mogą mieć problemy zwłaszcza wieczorem, gdy wnętrze oświetla praktycznie tylko światło świec.
Menu, ceny i obsługa
W menu Mleczarni znaleźć można praktycznie wszystko: piwo lane, piwo butelkowe, szeroki wybór win i alkoholi wysokoprocentowych, a także miody, czekoladę na gorąco, szeroki wybór kaw, napojów bezalkoholowych, a nawet śniadania. Na słowa uznania zasługują domowe wypieki serwowane w Mleczarni – szarlotka, orzechowiec i szarlotka na ciepło. Są naprawdę bardzo dobre. Podobnie jak serwowana tutaj kawa.
Cenny w Mleczarni na Kazimierzu nie odbiegają od krakowskich standardów. Drogo nie jest. Za kawę płacimy od 6 zł, za espresso do 11 zł, za latte z syropem, 14 za kawy latte z likierami aż do 15 za wiśniową kawę mrożoną. Tosty kosztują od 18 do 20 złotych. Za ciastko płacimy 8,50, a duży, półlitrowy dzbanek herbaty wyceniono na 9 złotych. Lane piwo w Mleczarni kosztuje od 8 do 11,50 zł. Do kaw zwykle dodawana jest krówka w opakowaniu zaprojektowanym specjalnie dla Mleczarni. Zwykle, bo podczas ostatniej wizyty zamiast niej zaserwowano zwykłe małe ciasteczka.
Niestety, Mleczarnia ma również złe strony. Pierwszą jest kompletna samoobsługa. Tak jak i w Alchemii, nie ma co liczyć na to, że jakiekolwiek zamówienie złożone w barze zostanie przyniesione do stolika, co jest uciążliwe zwłaszcza, gdy lokal jest zapełniony. O ile w wielkiej klubokawiarni mającej praktycznie sześć sal i ogródek jest to bardziej zrozumiałe, o tyle w przepychanie się między stolikami z gorącą kawą w rękach przez ciasną Mleczarnię nie należy do najprzyjemniejszych, ani najbezpieczniejszych. Lepiej, by robił to ktoś, kto jest za to odpowiedzialny. Tak jak w Chederze w którym również panuje samoobsługa, a jednak zamówienia są donoszone do stolików.
W Mleczarni można płacić kartą, ale tu pojawia się kolejny zgrzyt. Lokal stosuje niedozwoloną praktykę ustalania limitu poniżej którego kartą nie zapłacimy. Oczywiście powołując się na to, że w umowach podpisywanych z organizacjami kartowymi lokale i sklepy zobowiązują się do akceptowania kart bez żadnych ograniczeń, możemy próbować swoich sił z obsługą próbującą naciągnąć na doliczenie kilku złotych do rachunku. Fakty są takie, że niewielu osobom chce się o to wykłócać, nie mówiąc już o telefonowaniu do firm zajmujących się obsługą terminalu.
Kolejnym irytującym faktem jest to, że bar w Mleczarni często staje się miejscem okupowanym przez kolegów i koleżanki kelnerów i kelnerek. Obsługa zapomina, że jest w pracy, a i przerywanie pogaduszek by złożyć zamówienie zbyt miłe nie jest. Nie są to tylko nasze odosobnione wrażenia. Na ten fakt w swoich opiniach zwraca uwagę również wielu użytkowników serwisów takich jak chociażby Gastronauci.pl.
Mleczarnia – opinia
Wydanie ostatecznej opinii co do Mleczarni nie jest łatwe. Lokal zasługuje na uwagę ze względu na przystępne ceny, dobrą kawę i ciastka, a także charakterystyczny klimat. Mając odrobinę szczęścia trafimy tu na dość miłą obsługę i czas spędzony w lokalu zaliczymy do udanych. Gorzej, jeśli tego szczęścia mieć nie będziemy. W ogólnym rozrachunku źle nie jest, ale porównanie do Alchemii jest w tym wypadku raczej na wyrost.
Miło że w ciekawy sposób opisujesz fajne krakowskie lokale ale warto chyba, prowadząc tego rodzaju stronę, aktualizować informacje. Od kilku lat bywam w Mleczarni i nie mogę zgodzić sie z kilkoma sprawami opisanymi na Waszej stronie. Nieaktualne są zdjęcia, lokal kilka lat temu przeszedł metamorfozę. Inaczej wyglądają ściany, wymieniono wejściowe drzwi z pietyzmem powielając orginalny stary wzór, papierowe ręczniki w wyremontowanej, zawsze czystej,toalecie pachną świeżością a z kranu leci ciepła woda. Pomalowano ściany na których pojawiły sie kolejne ciekawe portrety. Jest więcej światła. Mimo tych zmian lokal nadal jest miejscem klimatycznym i ciepłym. Od lat kartą płaci sie bez limitu a niektóre stoliki wyposażono w lampy przy których nawet wieczorem można przeczytać książkę. Dalej obowiązuje samoobsługa ale często widzę jak barmani donoszą do stolików zamówienia, pomagając na przykład starszym klientom. Nie zmieniły sie tylko ceny, co dobrze świadczy o polityce właścicieli. Nadal są tam pyszne ciasta i jedna z lepszych kaw w okolicy. Czeka tez miska dla piesków a manager Mleczarni zawsze ma w kieszeni smakołyki dla czworonożnych ” gości “. Warto te zmiany odnotować bo czytając Wasz artykuł odnosi sie wrażenie że piszecie o innym miejscu. Chciałbym jednocześnie podziękować za bardzo ciekawe i aktualne, szczególnie dotyczące cen, artykuły o Lwowie. Pozdrawiam
Nie pozostaje nam więc nic innego jak iść do Mleczarni i zobaczyć co tam słychać :)