Jednym z najczęstszych pytań wśród osób, które wybierają się do Lwowa jest pytanie o to, czy do Lwowa warto jechać własnym samochodem. Wymagane dokumenty i procedurę przekraczania granicy przy podróży samochodem na Ukrainę już opisaliśmy. Teraz czas na krótki artykuł na temat stanu dróg na Ukrainie i we Lwowie oraz o tym jak jeździ się po mieście.
Odpowiedź na pytanie postawione we wstępie jest naszym zdaniem twierdząca. Jeśli macie dzieci, podczas wyjazdu do Lwowa interesuje Was coś więcej, niż knajpy na Rynku albo planujecie większe zakupy we Lwowie – w takim wypadku najlepszą opcją jest – mimo kolejek na granicy z Ukrainą – wyjazd własnym samochodem.
Nie będziemy przypominać informacji o wszystkich koniecznych dokumentach czy obowiązkowym wyposażeniu apteczki i limitach prędkości na Ukrainie. To już zostało opisane :). Skupimy się na samym mieście Lwów.
Stan dróg dojazdowych do Lwowa
Droga dojazdowa do Lwowa z Medyki i z Korczowej to testowane przez nas trasy, które standardem nie odbiegają zbyt bardzo od dróg w Polsce. W nocy jest tu mniej oświetlenia – a właściwie nie ma go wcale. Linie oddzielające pasy w wielu miejscach nie odbijają światła w nocy, nie spotkamy tu też zbyt wielu stacji benzynowych dobrej klasy czy parkingów. Poza tym – da się przeżyć i jedzie się przyjemnie. By nimi jechać wcale nie potrzeba terenowego samochodu i opon z bieżnikiem od traktora.
Inaczej jest na trasach z mniejszych przejść. Ulubiona przez nas kiedyś droga przez Krościenko, Sambor, Rudki i Gródek Jagielloński zamieniła się miejscami trasę, którą ciężko przejechać zwykłym autem. Na szczęście znaczny jej fragment prowadzący aż do Lwowa został wyremontowany w 2017 roku i w tragicznym stanie jest tylko pewien kawałek od samej granicy. Mimo katastrofalnych warunków na przejściu w Smolnicy widzieliśmy kiedyś luksusowe Porsche na ukraińskich blachach. Można i tak, zwłaszcza, że kolejki na przejazd przez granicę rzadko przekraczają tu godzinę.
Dojazd z granicy w Krościenku trwał przed remontem około 2 godzin. Jeśli jeździcie szybko przejazd z przejścia w Korczowej potrwa mniej, niż godzinę. Z Medyki jedzie się niewiele dłużej, ale droga i tak jest w dobrym stanie i niektórzy jadą na niej z pominięciem obowiązującego limitu prędkości.
Jak łatwo zgadnąć – autorzy strony m.in. o kawiarniach w Krakowie w tym też mieście żyją – więc z oczywistych powodów nie sprawdzaliśmy warunków panujących na drogach dojazdowych z pozostałych przejść granicznych, aczkolwiek niektóre z dróg na Ukrainie sprawdzić można na zdjęciach w usłudze Street View. Jadąc drogą E372 od przejścia granicznego Hrebenne aż do miejscowości Żółkiew droga jest w dobrym stanie. Możecie przyjąć założenie, że jeśli którejś z ukraińskich dróg nie ma na zdjęciach na Street View to lepiej się na nią nie pchać.
Lwów – wjazd do miasta
Wjeżdżając do miasta od zachodniej strony zaraz po przekroczeniu granic Lwowa czeka na nas droga w tragicznym wręcz stanie. Mamy na to sposób. Zamiast dojeżdżać do Lwowa czy to drogą M10 czy M11 kierujemy się w nich na drogę E40 i nadkładamy trochę kilometrów jadąc obwodnicą miasta aż do wysokości stadionu Arena Lwów. Do Lwowa wjeżdżamy więc od południa ulicą Stryjską, mijając po lewej stronie restaurację Głodny Mikołaj. Tam dwupasmowa droga prowadząca do centrum jest w bardzo dobrym stanie. Niewygodnej kostki brukowej i dziur spodziewać się można dopiero na wysokości Parku Stryjskiego.
Kultura jazdy na drogach na Ukrainie
Niektórzy twierdzą, że jazda ukraińskimi drogami to samobójstwo. Jesteśmy zupełnie innego zdania. Owszem – na złej jakości drogach każdy stara się omijać dziury. Zdarzają się więc sytuacje minięcia się na centymetry z pojazdem jadącym z naprzeciwka. Słabe drogi łatane są w archaiczny sposób masą bitumiczną, która szybko kruszy się i odpada. Resztki masy bitumicznej i kamyczki obijają auta stąd polecamy trzymanie trochę większego dystansu od poprzedzającego pojazdu. Sama jazda – zarówno na drogach poza terenem zabudowanym, jak i po samym Lwowie to przyjemność. O ile oczywiście mówimy tu o równych drogach.
Ukraińscy kierowcy używają czegoś, czego często brakuje u nas na drogach – mózgu. Zbliżając się z dużą prędkością do auta z przodu możecie spodziewać się tego, że w większości przypadków jego kierowca będzie starać się ustąpić z drogi. Czasem zjeżdżając wręcz na… przystanek autobusowy, które na drodze z Korczowej miewają po kilkaset metrów. Kierowcy ciężarówek i autobusów sami z siebie dają znać o tym, czy można ich wyprzedzić za pomocą kierunkowskazów. Nie trzeba “siadać im na zderzaku”.
Niestety na Ukrainie popularne jest prowadzenie pod wpływem alkoholu więc jeżdżąc po drogach na Ukrainie musimy uważać na pijanych kierowców.
Jeżdżąc po Ukrainie – zwłaszcza w nocy – uważać trzeba na mgły oraz mogące z nich wyłonić się furmanki. Nocna jazda z prędkością sporo powyżej dopuszczalnej i spotkanie z całkowicie nieoświetlonym wozem konnym może skończyć się źle. Nocą niewiele jest źródeł światła przy mniejszych i większych drogach.
Jazda po Lwowie własnym samochodem to przyjemność jeśli jeździcie dynamicznie i z głową. Tutejsi kierowcy nie zostawiają pustych miejsc między autami, które ruszają po zapaleniu się zielonego światła. Za każdą zwłokę możecie zostać – całkiem słusznie – otrąbieni. Po Lwowie jeździ się szybko, czasem z pominięciem przepisów (wyprzedzanie kolejki aut czekających do skrętu w lewo czy zawracanie w dowolnym momencie to tu codzienność). Takie zachowania nie są niczym dziwnym, a i jazda z pominięciem niektórych przepisów nie powinna być dla nikogo problemem. Jeśli dostaniecie mandat to będzie on niski jak na polską kieszeń.
Jadąc po Ukrainie można poczuć się jak bogaci mieszkańcy Zachodu na naszych drogach. Oczywiście nie zachęcamy do jazdy z prędkością wyższą, niż obowiązująca na danym odcinku czy też do jazdy bez zapiętych pasów bezpieczeństwa ale jeśli jeżdżąc po swoim mieście co chwile rzucacie za kierownicą słowa w stylu “rusz się”, “co za kretyn”, “może jedź jeszcze wolniej, bucu”, to możecie mieć pewność, że we Lwowie przestaniecie narzekać.
Po drogach Ukrainy zrobiliśmy już kilkadziesiąt tysięcy kilometrów różnymi rodzajami samochodów. Nigdy nie spotkała nas przebita opona, kamień pozostawiający ślad na szybie czy inne większe utrudnienia. Poza wiejską procesją pogrzebową, której nie było jak wyprzedzić przez godzinę.
Samochodem na Ukrainę – podsumowanie
Nie zachęcamy do jeżdżenia po Lwowie samochodem już po dotarciu do celu. Dużo dróg w mieście to stara, zabytkowa kostka brukowa z dziurami. Na nią szkoda zawieszenia. Lepiej od razu zostawić auto na parkingu strzeżonym we Lwowie. Ceny taksówek oraz lwowskiego Ubera są niezwykle niskie – już to opisywaliśmy. Jeśli macie luksusowe auto z dużym silnikiem może okazać się, że od jazdy nim tańszy będzie zamówiony kierowca.
Konkludując – w polskim internecie jazda samochodem po Ukrainie jest często demonizowana. Jeśli jednak jedziecie autem wyłącznie do Lwowa możecie z powodzeniem brać swoje auto. Zwłaszcza, że zmieści się w nim sporo toreb z zakupami. Więcej o aktualnych stanie dróg na Ukrainie w jednym z kolejnych wpisów.
Polecamy również: