Wyjazdy do Lwowa powoli stają się w Polsce wręcz legendarne. Część osób zachwyca się miastem, niskimi cenami i życzliwością mieszkańców. Inni słysząc, że wyjeżdżacie do Lwowa autem stwierdzą, że samochód Wam ukradną lub uszkodzą i jeszcze w nagrodę dostaniecie po ryju. Jak jest we Lwowie? Czy jest bezpiecznie? Czy wszyscy są mili? Przedstawiamy zestawienie popularnych mitów na temat wyjazdów do Lwowa. Zobaczcie gdzie leży prawda.
Mit: We Lwowie jest bieda
Województwo lwowskie faktycznie jest jednym z biedniejszych obszarów Europy. W 2017 roku średnia pensja w regionie wynosiła 172 dolary amerykańskie miesięcznie, czyli około 625 złotych. Trzeba pamiętać też, że średnia zawyżana ta zawyżana jest przez jedno z największych miast kraju. W ciągu ostatnich kilku lat sytuacja uległa niewielkiej poprawie. Średnia pensja we Lwowie oficjalnie to około 2000 złotych. To wciąż nie jest dużo ale warto pamiętać o kolosalnej szarej strefie. Czy mimo to Lwów jest biednym miastem?
Komunikacja miejska we Lwowie dopiero od pewnego czasu się poprawia. Chodniki i nawierzchnie wielu dróg w mieście powinny być wymienione kilkanaście lat temu. Niektóre kratki ściekowe, pompy wody na ulicach i elewacje pamiętają jeszcze czasy przedwojenne. W miesiącach letnich nie ma tu ciepłej wody komunalnej, osoby zarabiające średnią można uważać za całkiem zamożne. Mimo to bieda nie wylewa się z każdego zaułka i jeśli spędzacie czas tylko w obrębie ścisłego centrum to raczej porazi was ogrom bogactwa, niż biedy.
Na ulicach Lwowa spotkacie najnowsze modele Bentley’a, Maybacha albo Rolls-Royce’a i gigantyczne limuzyny zbudowane na luksusowym SUV-ie Mercedesa – G klasie. Po kilku dniach nawet nie będziecie nawet zwracać uwagi na BMW z M pakietem czy “zwykłe” Jaguary. Spotkacie tu butiki Michaela Korsa, Calvina Kleina, Ralpha Laurena, nie mówiąc o takich “tanich” markach jak Paul&Shark, Victoria’s Secret czy Triumph. Spotkacie młode dziewczyny z torebkami wartymi kilkanaście tysięcy złotych, których stylizacje kosztują więcej, niż wynoszą średnie zarobki w Polsce.
Wyglądem przypominają bardziej koleżanki Kylie i Kendall Jenner, niż mieszkanki jednego z biedniejszych miast Europy. Po zjedzeniu posiłku w restauracji możecie tu od razu wskoczyć w niej do sauny lub wypić kilkudziesięcioletnie wino. Lwów to miasto gigantycznych kontrastów między biedą, a bogactwem. Kilka metrów od zaparkowanego Aston Martina spać w krzakach może stara kobieta. Tu nikogo to nie zdziwi.
Mit: We Lwowie kradną polskie tablice rejestracyjne
Ten mit należy potwierdzić. Kradzież polskich tablic rejestracyjnych jest zjawiskiem tak częstym, że usłyszycie o nim od policjantów patrolujących miasto, recepcjonistek i właścicieli mieszkań, które wynajmujecie we Lwowie. Za ukradzioną rejestrację złodzieje chcą okupu. Od Polaków liczą sobie 1000-1500 UAH. Od swoich rodaków cena jest o ponad połowę niższa, więc jeśli już Wam ukradną możecie poprosić kogoś, by udawał, że samochód należy do niego. Złodzieje prawdopodobnie dadzą się na to nabrać, ponieważ jeszcze niedawnodużo samochodów we Lwowie było autami kupionymi w Polsce i jeżdżącymi na polskiej rejestracji.
Jak nie dać się okraść? Najlepiej zachować zdrowy rozsądek i nie parkować samochodu na ulicy. Auto zostawiać trzeba wyłącznie na strzeżonych parkingach. Ceny płatnych parkingów we Lwowie zaczynają się już od 4 złotych za dzień. To niewiele więcej, niż cena godziny w strefie płatnego parkowania w Krakowie. Uwaga – do Polski można wrócić bez tablic ale wcześniej fakt kradzieży trzeba zgłosić na policję. Może okazać się więc, że więcej stracicie na załatwianiu wszelkich formalności i wyrabianiu nowych blach w Polsce, niż opłaceniu haraczu.
Mit: Nie warto jechać samochodem do Lwowa
Z samochodami wiąże się jeszcze jeden mit dotyczący wyjazdów do Lwowa. Wiele osób twierdzi, że do Lwowa nie warto wybierać się własnym samochodem. To kompletna bzdura. Stan dróg na Ukrainie z granicy w Medyce czy Korczowej w niczym nie odbiega od europejskich standardów, a po wjechaniu do miasta można spokojnie objechać największe dziury. Jadąc od Polski wystarczy dostać się na obwodnicę miasta i fragmentem drogi E40 udać się w kierunku południowym aż do wysokości centrum handlowego King Cross Leopolis i Areny Lwów. Do samego Lwowa najlepiej wjechać od południa drogą E471 czyli ulicą Stryjską. Kilka nadłożonych kilometrów opłaci się bowiem w takim przypadku po kocich łbach i dziurach przejechać trzeba będzie jedynie kilka kilometrów w ścisłym centrum miasta.
Wiele ulic we Lwowie też nie zachęca do poruszania się po nich autem. Po mieście najlepiej jeździć taksówką lub Uberem, ale sam dojazd do Lwowa samochodem problemem nie jest. Po dojechaniu do celu najlepiej zostawić auto na parkingu strzeżonym. Od dróg prowadzących do Lwowa dużo gorsze są kolejki na granicach z Ukrainą. W kolejce możecie utknąć nawet na kilka lub kilkanaście godzin. Przed wyjazdem na Ukrainę samochodem trzeba wyposażyć się w komplet koniecznych dokumentów.
Mit: We Lwowie jest niebezpiecznie
“Czy we Lwowie jest bezpiecznie?” to jedno z pytań najczęściej zadawanych przed wyjazdem do Lwowa. Wielu Polaków przed wyjazdem do Lwowa zastanawia się czy wyjazd do miasta jest bezpieczny. Nie chodzi tu tylko o to, że na dalekim wschodzie kraju trwa konflikt z prorosyjskimi separatystami. Chodzi przede wszystkim o względy historyczne. Dziś we Lwowie jest bezpiecznie – nikt nie napadnie na Polaka tylko ze względu na jego narodowość. Polacy we Lwowie stanowią zdecydowaną większość turystów odwiedzających miasto, a więc i gigantyczny strumień gotówki płynącej z Zachodu. Po ścisłym centrum możecie chodzić w biało-czerwonych koszulkach z napisem “Semper Fidelis” i nawet wtedy raczej nie stanie Wam się krzywda. We Lwowie jest bezpiecznie jeśli chodzi o fizyczne bezpieczeństwo. Tu pojawia się jednak kolejny mit związany z wyjazdami do Lwowa…
Mit: We Lwowie każdy jest miły Polaków
Jeśli czytacie w internecie, że miasto jest wręcz zachwycone Polakami i każdy tylko czeka, by pomagać tu Polakom to niestety jesteście wprowadzeni w błąd. Im dalej od turystycznego centrum, im biedniejszy rejon w którym się znajdujecie, tym atmosfera robi się bardziej gęsta. Nie wszyscy kochają Polaków. Część ze względu na to, że Polacy są przedstawicielami dawnego “okupanta” i “wroga narodu ukraińskiego”. Polaków kocha się gdy można coś z tego mieć.
Mit: Ukrainki są łatwe
Bieda panująca na Ukrainie spowodowała powstanie mitu, że ukraińskie dziewczyny za wschodnią granicą są łatwe. Mit spopularyzowany dodatkowo przez to, że wiele Ukrainek w Polsce od lat trudni się najstarszym zawodem świata. Większość Ukrainek nie leci jednak na pieniądze przywiezione z Zachodu. Część nawet wcale ich nie potrzebuje. Jeśli nie spełniacie podstawowej zasady podrywu – po pierwsze nie bądź brzydki – to we Lwowie nie “zdziałacie” więcej, niż w swoim mieście. Oczywiście portfel wypchany złotówkami oraz pewna nuta “egzotyki” może pomóc w znajdowaniu tu koleżanek, ale nie jest czynnikiem decydującym.
Mit: We Lwowie jest tanio
Ok. We Lwowie jest tanio. Jeśli chcecie zachlać pałę tanią wódką, iść do dobrego dentysty, zrobić sobie nową fryzurę lub wynająć mieszkanie to ceny we Lwowie będą nawet nawet kilkukrotnie niższe, niż w Polsce. Tańsza jest benzyna, papierosy, bilety komunikacji miejskiej, luksusowe restauracje, strzeżone parkingi i ceny internetu oraz połączeń telefonicznych. Tanie jest rękodzieło i ceny w serwisach samochodowych (już od 8 złotych za diagnostykę zawieszenia). Ale nie wszystko na Ukrainie jest tańsze, niż u nas. Dużo droższe, niż w Polsce są tu ubrania nawet tanich sieciówek takich jak Zara (2x drożej, niż w Polsce), samochody (prawie 10x drożej, niż w Polsce za używanego Lanosa), telefony komórkowe, dobrej klasy sprzęt RTV i AGD, a nawet opony i materiały budowlane, czy zachodnie alkohole ze średniej i wyższej półki.
Mit: We Lwowie biją za rozmowy w języku rosyjskim
Nie, we Lwowie powszechnie nie biją za używanie języka rosyjskiego chociaż ataki na rosyjskojęzyczną ludność zdarzały się. Część miasta wciąż zamieszkała jest przez osoby i rodziny osób, które przed zakończeniem II wojny światowej zostały przywiezione do Lwowa. Na początku października 1944 roku w mieście mieszkały prawie 103 tysiące Polaków i prawie 41 tysięcy Ukraińców. Miesiąc później Polaków było 112 tysięcy, a Rosjan i Ukraińców już blisko 121 tysięcy. Znaczną część tych ludzi przywieziono z ziem Rosji i Ukrainy. Nie wszyscy przesiedleńcy mówili w języku ukraińskim. Dziś Rosjanie stanowią około 9% populacji miasta. Wielu z obecnych mieszkańców z powodzeniem włada i ukraińskim i rosyjskim. Nie wszyscy podchodzą do tego z optymizmem. Część ukraińskich patriotów uważa, że Ukraińcy mówiący po rosyjsku, czytający książki i oglądający telewizję w języku rosyjskim, nie są “prawdziwymi” Ukraińcami i należy sobie z nimi “poradzić”.
Naszego znajomego spotkała we Lwowie nietypowa sytuacja. Próbował rozmawiać z ekspedientką w sklepie po rosyjsku. Kobieta udawała, że go nie rozumie i dopiero gdy odezwał się… po polsku udało mu się zrobić zakupy. Różnice między językami nie są na tyle wielkie, by Ukraińcy nie zrozumieli osób mówiących po rosyjsku. Mimo wszystko jeśli biegle znacie rosyjski to we Lwowie lepiej mówić po polsku.
Mit: Najlepsza restauracja to Loża Masońska, Teatr Piwa Prawda itp…
Polski internet pełen jest blogów o Lwowie na których przeczytacie kompletne bzdury odnośnie najlepszych kawiarni i restauracji we Lwowie. Nie będziemy wymieniać tu konkretnych przykładów, ale każdy kto przeszukał nieco więcej stron przed wyjazdem do Lwowa pewnie się domyśli o które witryny i rankingi chodzi. Polscy blogerzy jako “najlepsze restauracje Lwowa” wymieniają tragiczne wręcz tanie samoobsługowe bary Puzata Hata, żałosne lokale grupy Fest takie jak Kryjówka (stylizowana na kryjówkę bandy UPA, smacznego), przepłacony Teatr Piwa Prawda (z bardzo “śmiesznym” piwem Putin Huj czy Frau Ribbentrop z podobizną Angeli Merkel), Dom Legend, którego menu jest tragiczne czy Lampa Gazowa (ok, tu jest nawet nieźle). Na stronach polskich “podróżników” przeczytacie bzdury w stylu tego, że najbardziej ekskluzywną restauracją Lwowa jest… masońska restauracja przy Rynku, a w “Pod Złotą Różą” nie ma cennika dań (a kwoty za posiłek niby trzeba negocjować. Z kartą Just Lviv It nie trzeba). To kolejne lokale nastawionej na turystów grupy Fest, które z najlepszą kuchnią i najbardziej ekskluzywnymi lokalami w mieście niewiele mają wspólnego.
Niezwykle dziwi nas to, że większość blogerów wymienia lokale należące tylko do jednego właściciela. Nieświadomie lub całkowicie świadomie napędzają marketing grupy wśród polskojęzycznych turystów. Jaki mają w tym cel? Nie wiemy, ale nie jest nim raczej dobro czytelników. Blogerzy całkowicie pomijają tak wykwitnie restauracje jak restauracja w pięciogwiazdkowym hotelu Citadel Inn, restauracja w hotelu Szwajcarskim, Terrazza w Hotelu Saint Feder, restauracja hotelu Panorama z widokiem na Operę czy nawet Szkocką, Amadeusza i lokal w hotelu Kavalier. Odwiedziliśmy grubo ponad 100 najróżniejszych lokali we Lwowie. Prezentujemy na stronie najlepsze restauracje oraz najlepsze kawiarnie.
Mit: Benzyna na Ukrainie jest niskiej jakości
Po części jest to prawda, ale nie do końca. W jednym z naszych wcześniejszych tekstów wyjaśniliśmy już kwestię tankowania na Ukrainie. Jeśli jedziecie do Lwowa samochodem to możliwe jest uniknięcie tankowania na Ukrainie jeśli przed przekroczeniem granicy zatankuje się pełen bak paliwa, a następnie wróci do Polski na tym, co zostało. Ze względu na niskie ceny benzyny na Ukrainie nie warto tego robić. Wystarczy zachować odrobinę ostrożności i nic się nie stanie. Benzyna jest dobra na dużych, koncernowych stacjach. Wiele firm importuje ją z polskich rafinerii, więc zła być nie może. Problemem są tylko niesieciowe i bardzo biedne stacje benzynowe. Tam lepiej nie tankować bo wyższe spalanie i utrata mocy to tylko jeden z problemów, których można sobie w ten sposób napędzić.
Polecamy również: