Okazałe winnice i coroczne święto winobrania, wielkie sady, a nawet eksperymentalna uprawa pomarańczy. To wcale nie opis zagranicznej miejscowości – to Zaleszczyki. Tak było w jednym z najsłynniejszych międzywojennych kurortów. Malowniczo położonych w zakolu Dniestru na polsko-rumuńskiej granicy. Przedstawiamy Zaleszczyki na starych zdjęciach. Oto historia jednego z najciekawszych miejsc na wakacje przed wojną i stare zdjęcia.
Zaleszczyki położone na polsko-rumuńskiej granicy na południowym krańcu województwa tarnopolskiego były prawdziwym hitem wśród turystów. W mieście na stałe mieszkało około 6500 osób ale letników było znacznie więcej. Dziś mieszka tu niewiele więcej ludzi – około 9000 osób.
Zaleszczyki były biegunem ciepła. Panował tu – i wciąż panuje – klimat czarnomorski, mogło pochwalić się największą liczbą dni słonecznych spośród wszystkich innych polskich miejscowości. Sezon turystyczny rozpoczynał się w kwietniu, kończył w środku jesieni z końcem października. Potencjał Zaleszczyk, zwanych miastem słońca, sadów i winnic, starano się wykorzystać na każdy możliwy sposób.
Miasto było skanalizowane, posiadało elektryczne oświetlenie, wodociąg i dobre połączenie komunikacyjne z resztą kraju. Z dworca we Lwowie dojeżdżał tu słynny pociąg Luxtorpeda. Dojechać można było koleją linią Tarnopol-Czortków, Stanisławów-Czortków lub Stanisławówy-Kołomyja.
Z Warszawy, Krakowa i Lwowa proponowano dojazd na noclegi do Zaleszczyk – najpierw do Kołomyi, a następnie przejazd pociągiem przez terytorium Rumunii aż do Zaleszczyk leżących w odległości około 60 kilometrów. W szczycie sezonu jeździły też specjalnie przygotowane pociągi prosto do kurortu. Jadący tu pociąg bezpośrednio z Gdyni pokonywał aż 1314 kilometrów.
W Zaleszczykach działało wiele hoteli i pensjonatów oferujących noclegi umieszczonych w przepięknych modernistycznych willach. Oczywiście na wczasy tutaj nie mógł pozwolić sobie zwykły zjadacz chleba. Z resztą podobnie jak na wiele miejsc w dzisiejszej Polsce. Głównymi atrakcjami turystycznymi Zaleszczyk były dwie przepiękne plaże – Plaża Słoneczna widoczna na zdjęciu otwierającym wpis i Plaża Cienista ze zdjęcia powyżej.
Wzdłuż słonecznej, po części wykutej w skale, ciągnęła się promenada z pawilonem restauracyjnym i salonem brydżowym. Z czasem otwarto też sektor dla naturystów. Przy Plaży Cienistej działała przystań. Można było wynająć kajak, przepłynąć się motorówką albo wybrać się w rejs statkiem Osa po Dniestrze. Na plażach dwa razy dziennie grała orkiestra widoczna z resztą na pocztówce powyżej.
Jedną z największych atrakcji turystycznych sezonu były Dożynki. “Skoncentrowania tych obrządów w Zaleszczykach wystąpiła po raz pierwszy w roku 1933, kiedy to wieśniacy z całego powiatu przyjechali odruchowo w jednym dniu do Zaleszczyk, aby złożyć na rynku, zwyczajem starym swoje dary i życzenia p. staroście jako gospodarzowi powiatu” – wyjaśnia katalog Winobranie w Zaleszczykach z 1937 roku, chociaż można natknąć się na archiwalne zdjęcia wcześniejszych dożynek.
“Od tej formy dożynek do obecnej imponującej imprezy, gdzie ludność czterech powiatów składa z wielką własnością w barwnem korowodzie życzenia swemu włodarzowi, panu wojewodzie tarnopolskiemu, był tylko mały krok” – wyjaśnia dalej wydawnictwo. Dożynki w Zaleszczykach to “wyraz bujnej, barwnej wsi, to przegląd niesfałszowanej kultury południowych kresów”.
Kolejną wielką atrakcją było wielkie święto winobrania organizowane w mieście cyklicznie od połowy do końca września, niedługo po słynnych dożynkach. Winobranie w Zaleszczykach ściągało do miasta tysiące turystów.
Cykliczna impreza trwała od połowy września aż do końca miesiąca. Przy okazji organizowano wiele pobocznych wydarzeń takich jak spływy i zawody kajakowe, zjazdy samochodowe, pochody grup winiarskich, zawody konne czy zwiedzanie okolicznych winnic i atrakcji położonych w pobliżu powiatów.
W Zaleszczykach działało kino, działała siedziba słynnego Sokoła zmieniona dziś w kino, kasyno urzędnicze, biblioteki, muzeum w Ratuszu. Zwiedzać można było też stary kościół rzymskokatolicki z 1763 roku oraz cerkiew z 1864 roku. Stała synagoga, zmieniona dziś w kotłownię.
Jeżdżono na wycieczki do Rumunii by zwiedzić monaster św. Jana w Kryszczatku, zwiedzano też pobliski Czerwonogród, malownicze Holihrady i słynne Okopy św. Trójcy u ujścia Zbrucza, twierdzę hetmana Stanisława Jana Jabłonowskiego.
Wśród najbardziej znanych willi położonych przy Plaży Słonecznej można wymienić wille Ballada, Helenówka, Janina, Jasny Dworek, Maria, Morela, Naddniestrzanka, Neapol, Słoneczna i Vita.
Przy drugiej plaży – Plaży Cienistej znajdowały się Ariadna, Bajka, Zagłoba, Kresowianka, Riviera czy Ustronie. Wiele z willi wyposażono w garaże dla gości i wodę w pokojach. Dwa z pensjonatów działały przez cały rok. Dziś niewiele pozostało po przepięknych willach w Zaleszczykach. Turyści mogli zatrzymywać się w hotelu Warszawa i Macote. Ten pierwszy prowadził też restaurację.
Nie byłoby popularności Zaleszczyk gdyby nie niezwykłe położenie. Miasto otoczone ścianami jaru dniestrowego osłonięte było przed wiatrami rozpędzającymi się na Płaskowyżu Podolskim. “Zaleszczyki leżą klimatycznie poza granicami Polski” – zachwalał przewodnik Po słońce do Zaleszczyk z końca lat 30-tych. Na Plaży Słonecznej temperatury dochodziły do 58 stopni Celsjusza w słońcu.
Średnia temperatura w Zaleszczykach w lecie zamykała się w przedziale od 25 do 30 stopni Celsjusza. W Zaleszczykach rocznie odnotowywano opady na średnim poziomie 560 mm, dla Krakowa ta sama średnia to 678 mm rocznie.
W dniu ataku na Lwów kurort znalazł się tymczasowo pod obcym panowaniem. Po skutecznej obronie i wygranym konflikcie wróciło pod wcześniejszą administrację, którą potwierdziła w 1923 roku Rada Ambasadorów. Od tego momentu rozpoczął się dynamiczny rozwój miejscowości.
Zaleszczyki nazywane polskim Meranem uznano za uzdrowisko o charakterze użyteczności publicznej niedługo później – w 1928 roku. Było ważnym ośrodkiem nie tylko sadowniczym i turystycznym. Działała tu państwowa szkoła rolnicza i Krajowy Zakład Sadowniczy oraz placówka niezwykle ważnej przedwojennej formacji – Straży Celnej, a następnie Korpusu Obrony Pogranicza. W Zaleszczykach funkcjonowało przejście graniczne z Rumunią wraz z placówką celną. Polsko-rumuńska granica miała 338 kilometrów długości i funkcjonowało na niej w sumie 7 takich przejść.
Uzdrowisko reklamowano nie tylko jako dobre miejsce do kąpieli słonecznych, ale również do podreperowania stanu zdrowia. Starano się ściągać tu dzieci chore na krzywice, chorych na nerki, cierpiących na choroby górnych dróg oddechowych, zalecano rekonwalescencję po zapaleniu płuc czy grypie, leczono cukrzycę, artretyzm, otyłość czy nerwobóle. Działał tu szpital, kilka placówek lekarskich, a nawet zakłady dentystyczne.
Miejsce polecano też jako kurort idealny do leczenia skołatanych nerwów. Organizowano wycieczki do twierdz w Chocimiu i Jazłowcu, a także zwiedzanie groty w Krzywczu i Biliczu.
Wśród wielu okolicznych zabytków wymienić można m.in. również widoczny poniżej Pałac Brunickich w Zaleszczykach, którego ostatnią właścicielką była baronowa Stella Turnau. Po wojnie ostatecznie przerobiony na szpital.
Dziś wraz z parkiem w stanie “takim sobie”, położony przy ulicy – jak nie trudno zgadnąć. Pałac otoczony był sięgającym aż do Dniestru parkiem angielskim. Dziś zapuszczony funkcjonuje jako Dolny Park.
Ściągali tu oczywiście nie tylko chorzy i zwykli turyści. Zaleszczyki były kurortem bardzo popularnym wśród elity II RP. Zaleszczyki zachwalała Maria Jasnorzewska-Pawlikowska i Maria Dąbrowska, mieszkał tu Jan Kasprowicz (przy okazji warto wspomnieć że poświęconą mu tablicę pamiątkową zdemolowało w 2017 roku), willę miał też słynny Adam Nasielski. Najsłynniejsze były jednak wakacje Józefa Piłsudskiego zorganizowane tu w 1933 roku. W centrum miejscowości ustawiono wątpliwej urody pomnik sanacyjnego dyktatora.
Wizytę przygotowano z wielkim staraniem tworząc z jednej z willi przy d. ul. Narutowicza tymczasowy punkt dowodzenia i siedzibę Piłsudskiego. Przygotowań do wyjazdu nie udało się zachować w tajemnicy, a sam pobyt opisywała prasa w całym kraju.
“Z pobytu tutejszego jest pan Marszałek bardzo zadowolony. Zachwyca się położeniem miasta, a w szczególności willi, którą zamieszkuje. Interesuje się żywo rozwojem miasta jako uzdrowiska i zapowiada, że po powrocie do stolicy przyczyni się do rozwoju Zaleszczyk” – zachwycał się Nowy Dziennik z 21 września 1933 roku w artykule “Belweder Warszawa – ul. Narutowicza Zaleszczyki”.
Piłsudski przyjechał do Zaleszczyk wraz ze świtą w celach rekreacyjnych, acz do uzdrowiska przybył też ówczesny minister spraw zagranicznych Józef Beck. Piłsudski gościł też jednego z żołnierzy I Brygady.
“Minister Beck czuł się w Zaleszczykach bardzo dobrze; poza konferencjami z panem Marszałkiem Piłsudskim bawił kilka razy w kawiarni Warszawa i grał w bridge’a w Ustroniu” – czytamy w Nowym Dzienniku
W przededniu II wojny światowej w Zaleszczykach stworzono pozafrontową bazę szpitalną. Szpitale miały działać w koszarach Korpusu Obrony Pogranicza, Oficerskim Domu Wypoczynkowym, pałacu Turnau. Zaleszczyki stały się też miejscem do którego początkowo ewakuowały się osoby uciekające przed wojennym frontem. Od 10 do 16 września 1939 roku przyjechało tu 15 tysięcy osób.
Zmierzając do ostatnich dni świetności kurortu w Zaleszczykach wspomnieć trzeba o tym, że to właśnie malowniczo położona miejscowość nad Dniestrem była dla wielu osób ostatnim widokiem ojczystego kraju. To przez granicę z Rumunią we wrześniu 1939 roku ewakuowało się wielu Polaków, którzy później nie mogli już wrócić do Polski pod rządami komuny.
Posklejana z trzech rozdartych wcześniej kawałków i rządzona przez Sanację II RP nie była oczywiście krainą mlekiem i miodem płynącą, ale miała kilka przepięknych symboli. Symboli o których nie wolno było pamiętać po wojnie. Zaleszczyki stały się jednym z nich. Pamięć o polsko-rumuńskiej granicy i przepięknym uzdrowisku niszczona była przez komunizm.
Można by pomyśleć, że po wojnie uzdrowisko przyozdobione pomnikami nowych bohaterów w postaci Lenina i Stalina podobnie jak Truskawiec dalej utrzymało swoją rolę. Niestety, tak nie było. Po Winobraniu i Dożynkach, po tłumach turystów, świetnie utrzymanych sadach, gwarnym deptaku i dwóch plażach, po modernistycznych pensjonatach i ratuszu, po stateczkach, kajakach, motorówkach i plaży dla nudystów w Zaleszczykach nie ma już śladu. Obecność “burżuazyjna” została usunięta po II wojnie światowej.
Zaleszczyki to dziś właściwie obraz nędzy i rozpaczy. Miejscowość jest tak mało znacząca, że koncern Google sfotografował jedynie główną arterię miasteczka. Pozostałe okazały się miejscami na tyle nie istotnymi, że nie pojawiły się nawet w usłudze Google Street View. Jedynym co pozostało jest hodowla pomidorów. Pomidory z Zaleszczyk słynne są na całej Ukrainie.
“Dopływając do nadbrzeża, które przed wojną było tętniącym życiem bulwarem zwanym “Przystanią Akademicką” wciągnęliśmy na maszt umieszczony na rufie kajaka dużą flagę biało czerwoną. Warunki tam biwakowania można by określić jako średnie, z powodu przede wszystkim, śmieci zalegających zarośnięte łopianami miejsce ,które kiedyś było plażą i spacerową promenadą. Ale za to widok stąd jest wspaniały” – relacjonuje kajakowy spływ Dniestrem kresowiak Stanisław Wodyński w tekście dla Radia WNET.
Trudno się obecnie, doszukać urody w tym przecież – modnym przed II wojną światową uzdrowisku, do którego tak lubili przyjeżdżać przedstawiciele przedwojennej elity – kontynuuje Pan Stanisław.
Niewiele pozostało z winnic i sadów czy eksperymentalnej uprawie pomarańczy. W Zaleszczykach po wojnie poniszczono wille, pałac zamieniono na szpital, wyburzono zabytkowy ratusz, a w zamkniętym już w 1945 roku kościele św. Stanisława BM zrobiono magazyn nawozów i soli, szalet oraz stajnię. Budynek zwrócono wspólnocie rzymskokatolickiej w opłakanym stanie dopiero w 1992 roku. W Zaleszczykach wciąż mieszka niewielka grupa Polonii.
Na zakończenie tekstu jeszcze słowo o ucieczce rządu II RP do Rumunii w nocy z 17 na 18 września 1939 roku. W niektórych miejscach w internecie przeczytać można echa komunistycznej propagandy informujące o tym, że polskie władze uciekały właśnie przez Zaleszczyki.
W rzeczywistości Naczelny Wódz, premier i prezydent RP w otoczeniu świty złożonej z grupy generałów, prokuratorów czy wojewodów przekroczyli granicę z Rumunią na moście nad Czermoszem w Kutach. W miejscowości wciąż zobaczyć można modernistyczne ruiny placówki strażniczej przy granicy nad Czeremoszem.
Polecamy również: