Wyjazd na Ukrainę do Lwowa jest raczej wyjazdem w czasie którego nie ma się czego bać. Istnieją jednak we Lwowie sztuczki na które mogą złapać się turyści rozkojarzeni urlopem. Na co uważać zwiedzając Lwów? Czego się wystrzegać? Oto porady dla jadących na Ukrainę.
Taksówki i przewozy
Polacy nauczeni tym, że taksówki na Zachodzie kosztują dużo boją się zamawiać taksówki we Lwowie bo nie znają cen jakie naprawdę obowiązują w mieście. Za przejazd z lotniska do centrum Lwowa lub spod dworca pod kolumnę Mickiewicza płaci się prawdziwe grosze. No chyba że bierzemy taksówkę z ulicy i od razu widać po nas, że nie mamy pojęcia ani o cenach na Ukrainie ani o trasie do samego centrum Lwowa. We Lwowie taxi zgarnięte z ulicy może kosztować tyle co taksówka w Krakowie. Drugim sposobem na przekręt jest objeżdżanie miasta dookoła mimo, że do naszej destynacji jest zaledwie kilka minut jazdy. Dlatego we Lwowie polecamy używać Ubera lub Bolta. We Lwowie działają też firmy wycelowane pod zachodnich turystów, które chcą horrendalnych pieniędzy za podrzucenie na dworzec czy inne wycieczki po mieście.
Oszustwo na wstążkę
Wszystko zaczyna się tak: przechadzacie się po Rynku we Lwowie i zatrzymuje Was lokals dowolnej płci opowiadając ckliwą historię o planowanym wyjeździe do Polski do pracy lub na studia i zawiązuje na nadgarstku praktycznie bezwartościową wstążeczkę w kolorze ukraińskiej flagi. Po chwili rozmowy opcje są dwie: albo żąda opłaty za wstążkę albo datku na wyjazd do Polski. “Może być w złotówkach” – da się usłyszeć.
Szajka grasuje przede wszystkim na Rynku albo w okolicy Teatru Piwa Prawda przed Kamienicę Zipperów albo w równie tłocznym ciągu wzdłuż południowej pierzei Rynku (w okolicy Kamienicy Goslarów i lokalu Celentano Ristorante). Rzadziej naciągacze pojawiają się na samej Halickiej. Na marginesie warto pamiętać, że najróżniejsze ckliwe historie to dobry pomysł na oszustwa we Lwowie.
Fałszywe pamiątki
Stąd też bierze się kolejny sposób na oszukiwanie tych turystów, którzy żyją sentymentem do czasów przedwojennych. Jeśli idziecie na zakupy na pchlim targu we Lwowie, zwłaszcza na targu Wernisaż, lepiej mieć się na baczności i nie kupować pamiątek ze Lwowa z polskimi napisami. Na Ukrainie produkuje się fałszywe pamiątki z przedwojennego Lwowa lub przerabia istniejące przedwojenne przedmioty tak, by w oczach potencjalnych kupców miały większą wartość.
Pamiątki droższe niż w Polsce
Kolejna rzecz związana z pchlim targiem we Lwowie, a popularna zwłaszcza na pchlim targu przy Podwalu. Tu warto bardzo dokładnie sprawdzać ceny wystawionych przedmiotów w postaci książek, gazet, map, pocztówek czy fotografii. Podatek od bycia turystami jest tu bardzo wysoki, a wiele sprzedanych przedmiotów kupimy taniej w antykwariacie w Polsce lub na jednej z internetowych platform aukcyjnych. Jeśli już chcemy coś kupić to najlepiej przyjść tu ze znajomymi ze Lwowa, którzy mówią po ukraińsku i w tym języku rozmawiać będą ze sprzedawcą.
Datki na “pokaz baniek”
W sezonie turystycznym pomiędzy wejściem do Leopolis Grand Cafe na parterze lwowskiego ratusza, a Pałacem Korytkowskiego grasuje pan puszczający bańki. Łatwo go zignorować ale jeśli przyjechaliście do Lwowa z małym dzieckiem albo spróbujecie zrobić zdjęcie sporych rozmiarów baniek puszczanych przez jegomościa szybko doskoczy do was dziewczyna wyglądająca na hostessę i żądaniem datku na “pokaz baniek”.
Przekręt na wspólne zdjęcia
Kolejny lwowski przekręt również ma miejsce na Rynku ale tym razem stacjonarnie, każdego roku w tym samym miejscu. W ciągu wschodniej pierzei ustawiają się panowie przebrani za ukraińskich chłopów wraz z towarzyszącymi im gadżetami w postaci najróżniejszych wiejskich sprzętów takich jak maselnica czy kosa. Zaczepiają najczęściej młode dziewczyny fizycznie je do siebie przyciągając i każą pozować z przebierańcami w mniej lub bardziej durnych pozach. Po wykonaniu kilku zdjęć wymuszają pieniądze “za sesje”.
Oszustwo na kurs złotówki
Trzeba powiedzieć jasno – kantory we Lwowie są uczciwe i przekręty w nich zdarzają się niezwykle rzadko co nie znaczy, że we Lwowie nie próbują zarobić na horrendalnie wysokim kursie hrywny do złotówki. Próbują gdy za usługę lub towary będziecie chcieli zapłacić złotówkami. Wyjdzie na to, że przelicznik złotówki jest tragiczny i nie ma nic wspólnego z oficjalnym kursem międzybankowym lub kursami w lwowskich kantorach.
Podsumowanie
Zawsze podkreślamy, że we Lwowie jest wyjątkowo bezpiecznie, a oszustwa zdarzają się wyjątkowo rzadko i bardzo łatwo się przed nimi uchronić. Nawet jeśli się nabierzemy to stracimy może z 10 złotych. Gorzej jest w innych krajach, które mieliśmy sposobność odwiedzić. We Włoszech, Francji czy Portugalii spotkanie z grupą wyłudzaczy pieniędzy może skończyć się nieprzyjemnie.