Większość wybierając się do Lwowa czy Kijowa wybiera samolot bo to zwykle najtańszy i najlepszy sposób. W obecnych czasach gdy loty bywają zawieszone niektórzy decydują się na wyjazd samochodem do Lwowa. Jeśli jedziecie autem na Ukrainę to przestrzegamy przed problemami i to nie na Ukrainie, a w czasie powrotu do domu. Przyciemniane szyby na granicy mogą być kłopotem.
Jak przez mgłę pamiętamy sytuację gdy polscy strażnicy przykładali do naszego auta czujnik przepuszczalności szyb, który wskazał niebotyczne 2% przekroczenia dopuszczalnego limitu. Na szczęście były to tylko 2%, a samochód dysponował fabrycznymi ciemnymi szybami przyciemnianymi piecowo i obyło się bez zbędnych komplikacji.
Dużo gorszą sytuację miał jeden z naszych Czytelników, który ostatnio zamienił samochód i kupił pojazd, którego poprzedni właściciele zdecydowali się wcześniej na dość ciemną folię. Niby istnieją normy przepuszczalności, które powinna spełniać folia na przednich bocznych szybach (do 70% przepuszczalności światła) ale na stacjach kontroli mało kto się do tego przyczepia. Rzadko kiedy do szyb ciemniejszych niż ustawa przewiduje przyczepia się też drogówka, chyba że przednie szyby są już naprawdę bardzo mocno czarne. Co innego na granicy.
Jeśli macie samochód z szybami przyciemnionymi folią i macie zamiar jechać na Ukrainę to przestrzegamy. Podróż może skończyć się nieprzyjemną sytuacją w postaci polskich strażników nakazujących Wam zrywanie folii, a potem koniecznością zakładania nowej folii. Przestroga tyczy się nie tylko jadących autem na Ukrainę ale i podróżujących na Białoruś lub do Rosji czyli wszędzie tam, gdzie przechodzić trzeba przez kontrolę graniczną po polskiej stronie.
Jeden z naszych Czytelników zostało niedawno poinformowany przez polskich strażników, że ze swoimi szybami może wyjechać z Polski ale wracając będzie musiał folię zdzierać. Jak rozwiązał ten problem? Wymienił folię na przednich szybach w warsztacie we Lwowie zamykając się w kwocie 1000 UAH.
Polecamy również: