Lanckorona – mała wieś oddalona o około 40 minut jazdy z Krakowa to miejsce często wybierane przez mieszkańców miasta na krótki wypad z miasta. W weekendy wokół Rynku w Lanckoronie parkują prawie same auta na krakowskich rejestracjach. Jakimi atrakcjami kusi Lanckorona? Co można tu zwiedzić, zobaczyć i gdzie zjeść? Czy warto tu przyjechać? Sprawdźmy to.
Lanckorona – dojazd z Krakowa
Niewielka wieś Lanckorona (ludność to nieco ponad 2 tysiące mieszkańców) oddalona jest o niecałe 40 minut jazdy od Rynku Głównego w Krakowie o ile oczywiście nie ma korków. Z Krakowa do Lanckorony można dojechać drogą nr 7 lub zahaczyć o kawałek autostrady A4, a następnie jechać przez Krzywaczkę drogą 52 i przyjemnym kawałkiem krętej drogi dojechać do samej miejscowości. W Lanckoronie zaparkować można przy samym niewielkim Rynku, w okolicy kościoła lub przy ul. Świętokrzyskiej, którą wjeżdża się do wsi jadąc od Krakowa (i trzymając się prawej strony).
Z Krakowa do miejscowości jeździ wiele prywatnych busów. W okolice można też dostać się koleją i wysiąść na stacji Kalwaria Zebrzydowska – Lanckorona, ale podróż taka zwykle wymaga przesiadki i trwa w granicach 2 godzin, a później trzeba pokonać kolejnych 5 kilometrów do samej miejscowości. Szkoda na to czasu.
Lanckorona – atrakcje turystyczne
Szczerze mówiąc wieś pozbawiona praw miejskich w 1934 roku nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Największą i najbardziej znaną atrakcją Lanckorony są drewniane chaty otaczające wznoszący się ku górze Rynek. Historia drewnianej wiejskiej zabudowy sięga XIX wieku. Kryte gontem domki są symbolem miejscowości, która przez lata traktowana była jak niewielkie letnisko dla mieszkańców Krakowa i powoli znów staje się atrakcyjnym miejscem na krótki wyjazd z miasta. Szkoda tylko, że obok drewnianych konstrukcji przy Rynku stoją też powciskane, brzydkie murowane domy nie różniące się niczym od domów, które spotkacie na każdej innej wsi.
W charakterystycznej chacie pod adresem Rynek 133 w Lanckoronie działa Muzeum im. Antoniego Krajewskiego. W jego skład wchodzą zabytki archeologiczne wykopane w ruinach zamku w Lanckoronie, prezentowana jest też wiejska izba z oryginalnym wyposażeniem oraz makieta wsi pokazująca stan sprzed pożaru z 1868 roku. Bilet normalny za 4 zł. Zwiedzanie od 9 do 17 w tygodniu i od 9 do 18 w weekendy.
Kilka kroków od Rynku w Lanckoronie przy ul. św. Jana 12 znajduje się kościół pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela, którego historia sięga 1336 roku. Fundatorem budynku również był Kazimierz Wielki. Budowlę zniszczono w czasie potopu szwedzkiego. Niestety dzisiejszy stan dzisiejszy to stan po przebudowie z 1878 i 1891 roku. Największą atrakcją kościoła jest ołtarz pochodzący z XVIII wieku.
Wspominając wcześniej o zamku nie można go pominąć. By do niego dojść należy minąć wspomniany przed momentem kościół i skierować się ku górze. Uwaga – piesza wycieczka pod górę nie jest konieczna, jeśli dysponujecie samochodem z nieco wyższym prześwitem to można podjechać prawie pod same ruiny. Na Lanckorońskiej Górze znajdują się ruiny zamku , którego historia sięga czasów Kazimierza Wielkiego, który wzniósł warownię, broniącą wówczas granicy.
Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z 1366 roku. Zamek odegrał znaczącą rolę w czasach konfederacji barskiej. W 1769 roku Kazimierz Pułaski pokonał tu wojska rosyjskie. 21 maja 1771 roku miała miejsca bitwa pod Lanckoroną w której konfederacji niestety ponieśli klęskę. Zaborca austriacki zdecydował o wysadzeniu zamku, który ostatecznie rozebrano prawie w całości w 1884 roku.
Atrakcji w Lanckoronie nie ma zbyt wielu. Jeśli szukacie kolejnych to na uwagę zasługuje pensjonat Willa Zamkowa oraz pensjonat Tadeusz działający tu w drewnianej willi nieprzerwanie od lat 20-tych ubiegłego wieku. Budynek jest naprawdę malowniczo położony i warto na niego zwrócić uwagę.
Niestety spanie tak w Zamkowej jak i w Tadeuszu nie należy do luksusowych ze względu m.in. na brak łazienek w pokojach i niewygodny prysznic. Jeśli koniecznie chcecie nocować w zamierającej wieczorami Lanckoronie to nadaje się do tego Hotel Modrzewiówka. Inne opcje to prawie wyłącznie standard “agroturystyki” z właścicielami przybytków nad głową. W okolicach przynajmniej jest tanio (pomijając oderwane od rzeczywistości oferty wystawione na Airbnb).
Kolejne atrakcje? Raczej nic tu nie ma . Na upartego wymienić można kapliczkę z figurą św. Józefa z Dzieciątkiem z 1913 roku i kapliczkę z figurą Chrystusa Nazareńskiego z 1916 roku, ale umówmy się – szału nie ma. Znany jest też festiwal Anioł w miasteczku organizowany w grudniu.
Jeśli nie macie i nie lubicie dzieci to przemarsz dzieci przebranych za anioły, ubieranie choinki czy “anielski jarmark” raczej Wam się nie spodobają. Lanckorona jest dobrym dodatkiem do zwiedzania okolic. W okolicach znajduje się m.in. dwór w Stryszowie zachowany w stanie z XVIII wieku oraz słynne sanktuarium pasyjno-maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Lanckorona – gdzie zjeść?
W małej wsi nie można spodziewać się zbyt wielu kawiarni i restauracji ale kilka na szczęście tu działa. Pod adresem Rynek 21 znajduje się kawiarnia Czarna Owca działająca też jako galeria. Niewielki lokal serwuje śniadania, lunche w postaci quasadillas i bagietek, sałatki, a także ciastka a w weekendy m.in. tarty i zupy. Jak na małą wieś w lokalu jest bardzo drogo. Ceny zahaczają już o krakowskie poziomy. Kawa latte za 14 zł (o 5,5 zł drożej niż w Singerze na Kazimierzu i o 5 zł drożej niż w Cafe Camelot). Piwo od 9 do 16 zł, Aperol Spritz za 20 zł. Wino od 12 do 16 zł.
Drugą z kawiarni, której nie sposób nie zauważyć jest Cafe Pensjonat, również przy Rynku w Lanckoronie. Wystrój lokalu przypomina nieco pokój w starym mieszkaniu. We wnętrzu jest bardzo przytulnie, a i ceny są niższe, niż w poprzednio wspomnianym lokalu. Kawiarnia serwuje zestawy obiadowe składające się z zupy i drugiego dania po 16 zł. Kawa latte za 8 zł, ciastka od 7 do 12 zł, czajnik herbaty po 6 zł. O ile wystrój i atmosfera są tu sympatyczne, o tyle kawa nam nie podeszła. Na szczęście do innej kawiarni nie było daleko. Przechodząc do niej po lewej stronie mija się naprawdę dobrą piekarnię Siwek w Lanckoronie.
Kolejną kawiarnią w Lanckoronie jest Arka Cafe, która najbardziej przypadła nam do gustu. Lokal działa w drewnianej bielonej chacie oddalonej o kilka kroków od Rynku, którą zobaczyć możecie powyżej. Przestronne i jasne wnętrze zepsute jest nieco przez dekoracje, ale lokal nadrabia niskimi cenami, dobrymi pierogami oraz szerokim wyborem smakowych herbat sypanych. Pierogi za 12 zł, kawa latte za 10 zł, herbaty po 11 zł za duży dzbanek. Do tego ciasta i ciasteczka od 5 do 10 zł. Więcej o Arka Cafe przeczytacie w relacji z wizyty. Kolejna niewielka kawiarnia zlokalizowana jest w pensjonacie przy drodze wiodącej ku ruinom zamku. W Lanckoronie działają też dwie restauracje.
Pierwszą jest restauracja Atelier we wspomnianym wcześniej trzygwiazdkowym hotelu Modrzewiówka. Niestety nie możemy wiele o niej powiedzieć bo sprzedano nam tam tylko kawę – kuchnia była nieczynna. Kawa na tarasie była w porządku.
Lanckorona – podsumowanie
Jeśli pasjonuje Was zwiedzanie zabytków ważnych dla losów Polski i świata oraz obcowanie z wyższą kulturą to Lanckorona nie jest miejscem, które można polecić na dłuższy wyjazd. Niewielka wieś wymiera gdy nie ma w niej turystów. Znalezienie dłużej czynnego lokalu czy dobrze wyposażonego sklepu graniczy z cudem.
Do Lanckorony warto przyjechać po drodze i przejazdem. Przede wszystkim dlatego, że jest sympatycznym miejscem znajdującym się wciąż z dala od uczęszczanych szlaków. Tłumów – w tygodniu – prawie nie ma. Nieco gorzej w ciepłe weekendy, przy Rynku parkują wtedy prawie wyłącznie samochody na krakowskich rejestracjach. Lanckorona jest też sympatycznym miejscem do którego warto pojechać, jeśli mieszkacie na południu Krakowa i macie dość rozszerzającej się strefy płatnego parkowania, smogu i masy turystów na Rynku czy Kazimierzu. Knajpki w Lanckoronie to dobre miejsce dla wszystkich, którzy mogą przyjechać tu rano by usiąść z laptopem i popracować. Trzeba też dodać, że widoki z miejscowości są naprawdę ładne.
Polecamy również: